Inspiracja… trudne słowo na początek
Data opublikowania:
08.10.2019
| aktualizacja:
20.11.2019
Inspiracja – w moim słowniku to słowo jest standardem. Znajomi zaczynają mi już nawet wysyłać zdjęcia, np. z Centrum Handlowego Wroclavia, w którym otworzono nowy sklep „Inspiracja” i pytają się,
czy nie jestem właścicielem.
Taka jest też wizytówka tej kadencji Zarządu Samorządu Studentów, którym kieruję w tym roku – inspiracja i motywacja, coś nowego, czego jeszcze nie było i chęć zrobienia czegoś
dobrego dla studentów naszej Uczelni. Inspiracja – niepozorne słowo, a od czerwca, kiedy to objąłem funkcję Przewodniczącego Samorządu Studentów, towarzyszy mi ono nie tylko wśród słów innych, ale
stale jest też w mojej głowie.
Patrząc ze swojej perspektywy na ludzi młodych, czasami zastanawiam się, co ich ciekawi, jakie wartości mają w tak szybko zmieniającej się rzeczywistości, do której często po prostu musimy się
dostosować. Mówiąc o tym przez pryzmat inspiracji, zauważyłem, że ludzie zmienili swoje podejście do tego, co robią. To, czego szukają, dzisiaj już możemy nazwać językiem korzyści.
Kiedy zaczynałem na studia trzy lata temu, nie sądziłem jak wiele możliwości jest w stanie zaoferować mi kolejna podróż mojego życiu, będąca niewiadomą do momentu, aż nie odkryję jej zakamarków. Z
perspektywy czasu widzę olbrzymią różnicę i w swoim charakterze, i w tym, jak postrzegam świat.
I właśnie ta perspektywa widocznej zmiany, którą zauważyłem na przestrzeni tych trzech lat – perspektywa zmiany, w której świat przemawia do nas coraz częściej językiem korzyści –
sprawia, że inspiracja niekiedy zatraca się na rzecz materii.
Tak już chyba dzisiaj jest, że młodzi ludzie bardziej patrzą na to, co mogą zyskać dla siebie, aniżeli co mogą zrobić dla otoczenia i innych osób, studentów. Widzę, jak zmienia się motywacja ludzi
na przestrzeni czasu. Dzisiaj nie wystarczy już przekonać ich do robienia kolejnego projektu albo wzięcia udziału w jakimś wydarzeniu…
Inspiracja i motywacja, którą kiedyś w starszych już działaczach mogliśmy zauważyć, opierała się bardziej na zabawie, przygodzie i chęci zrobienia czegoś na zasadzie: „czegoś nowego się przy tym
uczę, sprawię radochę sobie i innym”. Dzisiaj coraz częściej pada najpierw pytanie: „Co da mi ten projekt?”.
Będąc liderem grupy i motywatorem do działania, czasami przychodzi mi zderzyć się właśnie z taką postawą i wówczas powstaje w mojej głowie pytanie – Czy to ja mam ich dostosowywać do
siebie, czy to ja mam się dostosować do nich? Z tym wiąże się także motywacja, którą młody lider powinien stosować, by w klarowny sposób pokierować ludźmi, poniekąd zainspirowanymi do
robienia czegoś więcej, a poniekąd patrzącymi na inne wartości. Jak zatem działać, by faktycznie dostarczyć ludziom i inspiracji, i motywacji do robienia szczytnych rzeczy, ale też zadbać o to, by
mogli z tego czerpać coś dla siebie i swojego rozwoju?
Z tym pytaniem do autorefleksji zostawiam każdego czytelnika.
Radosław Kłus, przewodniczący Samorządu Studentów UEW