Idąc na studia młody człowiek, nie wie, czego się spodziewać, zwłaszcza kiedy przenosi się do innego miasta. Zaczyna się tzw. „dorosłość”, może mieć oczekiwania, ale są to tylko przypuszczenia, wizualizacje tego, jak będzie wyglądać jego przyszłość. Spotyka innych ludzi, zmienia całkowicie otoczenie, często sposób patrzenia na świat.
Długo przed studiami planowałam działać na rzecz społeczności akademickiej, ponieważ uwielbiam poznawać ludzi, tworzyć coś wspólnie z innymi, mieć wpływ na otoczenie, być proaktywną. Zastanawiałam się, jak będzie we Wrocławiu?
To, co dała mi Uczelnia, jest bezcenne – wspaniali ludzi i niezwykłe doświadczenia. Choć wszystko wygląda nieco inaczej niż sobie wyobrażałam, mogę szczerze powiedzieć, że przerosło moje oczekiwania. Jako Przewodnicząca Samorządu Studentów odczuwam jeszcze większą potrzebę aktywnego działania, zaangażowania i współpracy. Skąd taka chęć się bierze? Gdzie jej źródło?
Czuję się w obowiązku wypełniać wszystkie moje obowiązki, ba!, robić wiele ponadto, wychodzić na przód, obserwować, co się dzieje wokół, reagować na zaistniałe zmiany. Chodzi o to, że pracuję z ludźmi, moimi znajomymi, przyjaciółmi, a nasza współpraca opiera się na zaufaniu – zaufaniu, bez którego nie stworzylibyśmy tak dużej społeczności aktywnych studentów, tylu projektów i inicjatyw. Najważniejsze, że możemy na sobie polegać.
Poświęcamy dosłownie tysiące godzin na działalności non-profit, a trzymają nas przy tych godzinach ciężkiej pracy ludzie, nasze relacje oraz to, jakie Uczelnia daje nam możliwości – znakomicie się przy tym bawimy. Spotykamy się z władzami Uczelni, rozmawiamy, współpracujemy, na tym polu również nie brakuje zrozumienia, zaufania i wiary we wspólne cele.
Żadna organizacja, żadna relacja międzyludzka nie może trwać długo, gdy ludzie sobie nie ufają.
Dlatego warto pamiętać, żeby otaczać się ludźmi, którzy życzą dobrze i w nas wierzą, bo to podstawa – w rodzinie, wśród przyjaciół, na studiach, szkole czy też pracy zawodowej.