Sesja niejedno ma imię
Data opublikowania:
15.02.2017
| aktualizacja:
19.03.2017
Jesteśmy w trakcie sesji. Okres już chyba nie tak gorący jak kiedyś, ponieważ wiele zajęć kończy się często w połowie semestru. Studenci wtedy piszą prace zaliczeniowe z przedmiotów
nieegzaminacyjnych, często zdają nieformalne egzaminy zerowe. Okres sesji tradycyjnie postrzegany jako dwa tygodnie wypełnione egzaminami troszkę stracił swój koloryt.
Oczywiście to jest moja perspektywa - osoby egzaminującej, nie egzaminowanej. Podejrzewam, że druga strona ma inne wrażenia. Ale pocieszmy się tym, że najtrudniejsze egzaminy, egzaminy - z
odpowiedzialności za siebie, rodzinę, zespól powierzonych ludzi, pracowników firmy - są jeszcze pieśnią przyszłości. Czy będą wtedy drugie terminy, warunki? Zrobiło się bardzo poważnie.
U mnie studenci są już po egzaminach, które staram się przeprowadzać w formie tradycyjnej rozmowy. W tej sesji pytałem około dwustu osób - w mojej opinii studenci byli - dobrze przygotowanych.
Jedną rzeczą byłem niesamowicie zaskoczony. Studenci mieli grafik minutowy samodzielnie przygotowany i bardzo często przychodzili na egzamin z dokładnością do 1 minuty. Chciałoby się napisać... za
moich czasów czekało się pod drzwiami o wiele dłużej, głównie po to, żeby usłyszeć pytania od osób wcześniej przeegzaminowanych. Dzisiaj... być może prowadzona jest transmisja przez media
społecznościowe.
Żałuję, że egzaminy ustne zostały wyparte przez systemy testowe, zwłaszcza te z ujemnymi punktami za podanie nieprawidłowej odpowiedzi. Nigdy nie przeprowadziłem testu w takiej formule i mam
nadzieję, że nie będę musiał. Wierzę, że egzamin w formie rozmowy, pozwala o wiele lepiej poznać możliwości studentów, nawet jeśli w procesie tego poznania obecny jest stres. A jak jest w praktyce?
Dowiaduję się od studentów studiujących na 1 roku drugiego stopnia, że u mnie zdają pierwszy egzamin przeprowadzony nie w formie pisemnej. Czasami okazuje się, że jestem drugą osobą
przeprowadzającą egzamin w formie rozmowy, pierwszą był rektor prof. dr hab. Andrzej Kaleta. Zmieniają się czasy i dobrze. Właściwie jestem w stanie sobie wyobrazić egzamin przeprowadzony
wirtualnie z zachowaniem pełnego obiektywizmu i poszanowaniem godności obu stron.
A tymczasem, wszystkim tym, dla których praca na naszej Uczelni jest najważniejszym wyzwaniem zawodowym, życzę, aby mogli te dwa tygodnie wykorzystać na podładowanie akumulatorów w każdej możliwej
postaci.
prof. Jerzy Niemczyk, prorektor ds. Nauki UE we Wrocławiu