Kronika stanu… ducha. Felietony niezupełnie grzeczne
Data opublikowania: 19.05.2020 | aktualizacja: 22.06.2020
Kraj w rozjazdach (22 czerwca 2020)
Powiedzcie, kto pracuje? Prezydent w rozjazdach. Często towarzyszy mu premier, ministrowie i posłowie. Jeździ też Prezydent
Warszawy, prezes PSL, eurodeputowany, spółdzielca, przedsiębiorcy (także ten od strajków) itd.
A jednak się kręci. Pandemia – całkiem nieźle. 300, 400 przypadków zakażeń dziennie. 17 czerwca rekordowo, bo 30
zgonów. W szpitalach jednoimiennych przybywa wolnych miejsc. Przybywa też innych miejsc – z nowymi ogniskami.
Epidemiolodzy alarmują: - Jesteśmy na początku silnego wzrostu krzywej pandemicznej. Rzeczywiście – krzywej, bo wszystko, co
wiąże się z zakupami środków ochrony zdrowia nie ma prostego rodowodu i rezultatu. Ostatnio – respiratory widma. W tej sprawie też się kręci… „lody”!
Bokiem wychodzą covidowe przepisy o bezprzetargowych zakupach!
W centrach miast, centrach handlu, na parkingach, w zakładach usługowych ludzi mniej. Obywatele robią zakupy na łapu capu.
Sprawy załatwiają szybko, niemal na podmaseczkowym bezdechu. Ostrożni ciągle przesiadują w domach. Niektórzy „real” zamienili na „online”. Jak mają przerwę na lunch czyli wypad do kuchni, w
komórkach czytają rymowanki, w rodzaju: „Pij gorzołke, siedź na rzyci, żaden wirus cię nie chyci”. W tym miejscu nasuwa się reklama pewnej marki piwa „0”, w której Maciej Maleńczuk z przekąsem
pyta: „ Ale wszystkie bez alkoholu?!”.
Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów wiele razy mówi publicznie, że rząd nie konsultował
z lekarzami i specjalistami żadnych decyzji o obostrzeniach i ich luzowaniu. Po co, przecież wie lepiej.
Nastąpiło zwolnienie z ograniczeń lecz nie – ze zdrowego rozsądku. A ludzie dystansu nie trzymają, maseczek
nie noszą tam gdzie trzeba, pojemniki do dezynfekcji pokrywa kurz. W lokalach gastronomicznych kelnerki wołają od progu: - Można zdjąć maseczkę. W lidlach i biedronkach kasjerzy zrobili sobie
gustowne naszyjniki. Z maseczek właśnie. W tramwajach i pociągach coronawirus jest już tylko wspomnieniem. Ech, kochani. Za odważnie, za szybko.
Wykreowany w ostatnim czasie (i słusznie) medyczny autorytet, prof. Krzysztof Simon pyta: - Ludzie, czy mam wam
przypominać, jak pacjenci cierpią, duszą się, sinieją?! Na miłość boską, nie lekceważcie zagrożenia!
Ale obywatelom – jak mówi prof. Andrzej Rychard, socjolog, nie tylko statystyki nie grają. Zarządzanie kryzysem –
zdrowotnym i ekonomicznym zwłaszcza. Minister J. Sasin znowu nie ma farta, kiedy zatrzymuje kopalnie i wypłacać chce górnikom 100%-owe postojowe. Inne branże oburzają się, bo mają co najmniej 20%
mniej. Premier wyjaśnił, że postojowe dla przedsiębiorców jest z powodów ekonomicznych, a dla górników – z powodów epidemicznych. Pożyczek dla bardzo wielu mikroprzedsiębiorców (nadal wyłącznie na
horyzoncie), już nie tłumaczył.
Z wysokiej drabiny szczytu zakażeń w końcu pierwszej dekady czerwca (po ok. 600 dziennie) schodzimy teraz na parter. Bo tu
trwa wyborcze starcie. Kampania Jasiów Wędrowniczków też jest „bezdystansowa”. Nie tylko człowieka do człowieka, lecz człowieka do faktów również.
Nasz specjalista w NASA, Artur Chmielewski, komentował po udanym starcie rakiety, że w przestworzach u kosmonautów
następuje zanik mięśni. Znajomy mówi, że u niektórych polityków tak jakby następował zanik szarych komórek. A z pewnością mamy do czynienia z zanikiem pamięci. Cóż, od lat wiemy, że na lepszą
pamięć pomagają preparaty z ginko biloba.
Dobra rada nie zawada. Sarkastyczny suweren dopomina się, aby – skoro jest hybrydowe głosowanie – nie wprowadzono
hybrydowego liczenia głosów. Kandydaci na prezydenta prześcigają się w dosadnych inwektywach adresowanych do rządzących (Poczta Polska pewnie szybko wsadzi je do przepłaconych worków): „kuglarze od
zarządzania”; „spece od obracania i dawania nam naszych pieniędzy”, „Polacy nie są zaskoczeni postawą, a zwłaszcza – haniebnymi słowami emerytowanego zbawcy narodu”. W jego sławnym liście znalazło
się zdanie, że „pandemia została wykorzystana do wywołania kryzysu”. Nota bene, fachowcy od marketingu politycznego jednoznacznie ocenili, że pisanie listów w kampanii wyborczej, to akt
rozpaczy. Och, wielkie rzeczy, to po prostu kolejny „akt obowiązującej narracji”.
Trudno jednak dziwić się kąśliwym uwagom rodaków w mediach niepublicznych, m.in. widzom Szkła kontaktowego. Pokrzepianie
się przyjmuje rozmaite formy, np. „Obstrukcja w senacie niech się schowa; najgorsza jest ta umysłowa”, „Na czyje zlecenie to ministerialne o zdrowiu mataczenie?”, „Jeśli od góry zachodzi
spłaszczenie, to co z mózgiem się dzieje?”.
Właśnie, nieuwzględnienie samorządów, ich sytuacji i stanu finansów, to – zdaniem prof. Marka Belki – wielka dziura. – A to, co
wygadują o UE – kontynuuje uznany ekonomista, to bujda na resorach.
– Jak ich wszystkich schować za ostrym cieniem mgły – pytają sfrustrowani wyborcy. Doprawdy, o co chodzi społeczeństwu?!
Władza zapewnia, że wszystko działa jak ta lala. Obiecanki cacanki urzędującego prezydenta mnożą się w dzień i w nocy. I nie waha się on zaglądać, co Polki i Polacy mają pod kocem… Doświadczony
życiowo i myślący logicznie obywatel mówi głośno na spacerze w parku : – Zaplute mikrofony od wykrzyczanych pogróżek i oskarżeń gdyby mówiły, powiedziałyby, że „puste umysły robią najwięcej
hałasu”.
Satyrycy zgłaszają nową gałąź gospodarki: produkcja obietnic. Jeden z nich pyta, czy ma się szybciej starzeć by dostać „13”
i „14” dodatek do emerytury, czy raczej odmłodnieć, by dostać 500+ i 300+?! Ale beka, młodzież ma swoje określenia i, na przykład, do egzaminu ósmoklasisty nie stawia się 3,1 tys. uczniów.
Dlaczego?
Elegancki dowcip przebija się nieco rzadziej. Red. Rafał Wojda pyta na antenie: – Co robimy z pakietami wyborczymi? I od
razu odpowiada: – Otwieramy oczy niedowiarkom. Otwierać należy bez przerwy, bowiem do tarczy 4.0 zostały wrzucone bardzo kontrowersyjne przepisy kodeksu karnego. Autorzy poprawek pewnie myślą, że
niektórzy z nas są inteligentni. Bezobjawowo. Ale jak trzask-prask pojawi się gorączka, objawy wrócą.
Mem się upowszechnia taki: „Nasz kraj byłby piękny bez podziałów, agresji i nienawiści”.
I tak, jak kandydaci, rozjeżdżają się nasze możliwości i pragnienia. A do tego wirus nie ma wakacji. No to, dokąd jedziesz,
Polsko?
Małgorzata Garbacz
Spłaszczeni rodacy (9 czerwca 2020)
Specjaliści dziwią się właśnie teraz cofanym ograniczeniom. Tylko naród zawsze wie swoje. I pisze memy, rozsyła żarty i dowcipy. Na przykład: „Przedsiębiorcy wyszli na ulicę podziękować za tarczę policyjną”, „Kto te covidowe ustawy przetłumaczy z waszego „rządowego” na ludzki język”, „Nie tylko wybory mają być hybrydowe; rzeczywistość też?”.
Przed ponad trzydziestu laty w drugim obiegu krążyły fanziny – nieoficjalne pisemka. Teraz krążą oficjalne sms-y i filmiki poirytowanego suwerena. A to, że państwo już nie tylko z tektury lecz z tektury i pleksi (zawsze jakiś postęp), a to, że zdemaskowane twarze nie kryją rozczarowania pokonywaniem koronawirusa, pracą służby zdrowia, wyciąganiem gospodarki z kryzysu.
W przestrzeni publicznej słychać dosadne określenia dotyczące rządzących. Różnego kalibru (też politycznego) obywatele nie przebierają w słowach: ciamajdy, fajtłapy, psuje, nieudacznicy. Ustawy tarczowe kilka razy zmieniane, maseczki nie noszone, potem wymagane, górnicy testowani z miesięcznym opóźnieniem, ratownicy medyczni „zakuwani” w wojskowe kombinezony
ograniczające swobodne działanie.
Och, tylko poczucie humoru jest jeszcze swobodne. Dają temu wyraz widzowie Szkła Kontaktowego i nie tylko oni: „Będziemy mieli oczka wodne i nowe przepompownie. Jedną przepompownię – pieniędzy już mamy, w Ministerstwie Zdrowia”. „Jaki jest szczyt partactwa? Niby-politycy ponoszą niby-odpowiedzialność”. „Gdzie znajdziemy najwyższe stężenie (to zaciekawieni maturzyści)” – To stężenie absurdu w propagandowej gadaninie polityków partii przewodniej”; „Statystyki epidemiczne ludziom nie grają. Ale za to gra i rapuje pewien syn, o wdzięcznym imieniu Ziemowit”.
A propos: teraz już wiadomo, że chaos robi ulica, zagranica i Gowin. Na rozpalone głowy wodę leje faworyt wyborów prezydenckich. Oczywiście, wodę z oczek wodnych. Polakom w kieszeni otwiera się „nóż” dowcipu: - Najlepsze oczko będzie Szumowskiego. Podkrążone.; - Czy będą dopłaty do krasnali i wytrysków ogrodowych?!; - Zaglądam do oczka – a tam obstrukcja. O każde oczko trzeba dbać, bo potem zrobi się…; - Premier leje (wodę) wprost do oczka Prezydenta. A nad wszystkimi unosi się ostry cień mgły!
Ech, kochani Polacy! Nie tracą rezonu, choć lekarze i eksperci podkreślają, że wciąż nie wiemy, w którym miejscu pandemii jesteśmy. Epidemiolodzy (np. z Polskiego Towarzystwa Epidemiologów) przyznają wprost, że rząd nie konsultuje z nimi żadnych decyzji. Pani Jadwiga Emilewicz, wicepremier, na pytanie dziennikarza, odpowiada, że rząd nie ma planów na przyszłość walki z pandemią! Prof. Marcin Król, filozof komentuje: - To postępowanie rządzących jest rozpaczliwe; na stanowiskach są ludzie kompletnie nienadający się. Naród wyraża to samo ciut odmiennie: „szorowanie pod nie”, „strach myśleć o gospodarce”, nasz los na jesieni będzie w czarnej…”, „trafiła się nam dojna, podła zmiana”.
Członkowie Naczelnej Rady Lekarskiej nie mogą doczekać się od Ministerstwa Zdrowia żadnego dokumentu, czyli planu odmrażania służby zdrowia. Przypominają, że co 10 zakażona osoba, to jej pracownik. Wołają o zwiększenie finansowania, poprawianie zarządzania, zwłaszcza w sytuacji kryzysowej, przebudowanie i wzmocnienie Sanepidu itd.
A kiedy w Sejmie z naczelnych ust padają obraźliwe słowa, suweren nie pozostaje dłużny: „Chamstwu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom”. Jeden satyryk mówi, że potrzebny jest dystans społeczny lecz nie dystans od rozumu. Inny dodaje, że potrzebna jest transparentność a nie transport środków wydanych do prywatnych kieszeni.
Kandydaci na prezydenta na swoich wiecach (już oficjalnych, a to właściwie kampania w podróży): Jest demokracja i jej demoniczna kreacja. Schyłkowe imperium na Nowogrodzkiej. Impregnowana indolencja ekonomiczna. Partactwo polityczne. Hm, z pewnością język polski przeżywa swoisty renesans. Podobnie – pomysłowość naszych braci. Wkurzony ojciec zdalnego ucznia, wysyła do nauczycielki piątkę za napisany test dziecka. Ona oburza się. A de facto, on jest jego obecnym nauczycielem. Bo łącza internetowe „pękają” od zadań i zaleceń belferskich, którym dziecku trudno sprostać. Jasne, nauczyciele muszą zrealizować program. Jednak nie zawadzi od czasu do czasu okazać uczniowi sympatię i wyrozumiałość…
A tego nie okazuje pacjentom kierowanym ponownie do sanatoriów np. NFZ, po trzech miesiącach przerwy. Rutynowe skierowania nie zawierają – jak opowiada znajomy - ani grama informacji, jak w danym ośrodku będzie stosowany i przestrzegany reżim sanitarny. Owszem, na 6 dni przed wyjazdem kuracjusz in spe musi zrobić badanie w trybie drive-thru, ale ten wynik zostanie przekazany do wskazanego sanatorium. I ono zadzwoni na moment przed wyjazdem (znamy opieszałość w wydawaniu wyników) do kuracjusza i powiem mu, czy ma minus czy plus. Znajomy łapie się za głowę, mocno zezłoszczony!
Doktorzy Michał Sutkowski i Paweł Grzesiowski alarmują, że jest za dużo odwagi w luzowaniu zakazów, nie dotarliśmy nawet do początku szczytu pandemii, a jest tyle nowych ognisk – w województwach śląskim, łódzkim, mazowieckim, opolskim! Na poprawę nastroju – cenna obserwacja: sporo jest obecnie w telewizyjnych stacjach reklam tabletek na wiadomą potencję. Czy zatem mamy przygotowane szpitale „jednoimienne inaczej”, za 9 miesięcy? Przecież już nie siedzimy w domach ze swoimi partnerami.
Najlepszy przykład daje pan Prezydent. Zapowiada bon turystyczny, czy – wakacyjny, czy raczej – wyborczy. A rozsierdzony naród już nie łapie cukrowej waty lecz pyta: - Czy te bony też będzie drukował pan Sasin?! I jeszcze: - Bon turystyczny po francusku to „bon voyage”. No to – szerokiej drogi, Rodacy. Nie dajcie sobie spłaszczyć, nie tylko na mapie, żadnej z dróg.
Małgorzata Garbacz
Wyluzowane państwo (28 maja 2020)
Wymazani obywatele (10 maja 2020)
W slangu medycznym Łukasz Szumowski, minister zdrowia mówi: - Trzeba pojechać w ognisko zakażenia i wymazać wszystkich. O, rany! To kto potem znajdzie się w statystykach, które od kilku
tygodni nie przerażają choć rosną… Czy myślenie, jak państwo, też jest w uśpieniu, choć rodakom nadal nie brakuje dowcipnego dystansu.
Pytają, czy trzy tarcze ochronne – to już tarczyca? Przedsiębiorcy przedsięwzięli protesty, bo tylko to im pozostało z biznesowej aktywności. Jednak ktoś zszedł z balkonów i wyszedł na ulice. Telewizja naczelnika ogłosiła, że to wrogi element, podżegany przez antydemokratyczne środowiska. Wsparcie dla działalności gospodarczej ciągle nadchodzi. Widać stawia bardzo duże kroki, rozciągnięte w czasie.
Ludzie wychodzą na spacery. Mnożą się memy: Oto idzie mama, tato i dwójka dzieci – wszyscy w maseczkach, a przed nimi pies – bez niej. Przechodzień pyta, dlaczego? Odpowiada pies: - Spoko, mają kagańce, a ja ich wszystkich wyprowadzam do parku.
Zakwefione muzułmanki, patrząc na „zamaskowanych”, dziwią się tak wielu nowym wyznawcom ich religii – to inny mem. Kolejny: W zakładzie krawieckim śpiewają: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my szyjemy”.
W Szkle kontaktowym TVN-u ludzie piszą: „Musiałem zostać z żoną na kwarantannie. Niestety.” oraz „Rząd walczy z zarazą jak równy z równym”. Albo: „Nauczymy się żyć z wirusem, ale nie chcemy z nim umierać”.
Prof. Krzysztof Simon, epidemiolog z Wrocławia, na portalach informacyjnych alarmuje: - Narasta liczba pacjentów z ciężkimi powikłaniami. Służba zdrowia ma ogromne niedobory kadrowe. A zarażają się pielęgniarki, lekarze, pracownicy medyczni i opiekunowie w DPS-ach.
Bądźmy czujni, bo nie tylko seniorzy, z pierwszej grupy ryzyka. Ostatnio – fala koronawirusa zalewa górników, mężczyzn w sile wieku, sprawnych i krzepkich.
Sąsiad kwaśno kwituje: - Oby te maluchy, których teraz wpuszczono do żłobków i przedszkoli zamiast fryzjerów i kosmetyczki do ich salonów – nie zapłaciły cenę za „rozluźniające eksperymenty” rządu?!
Dr Paweł Grzesiowski, immunolog, cierpliwie powtarza, że odmrażać trzeba ostrożnie. Dodaje: - Wzrost zachorowań musi być bezpieczny w znaczeniu – czy wystarczy łóżek w szpitalach, respiratorów i środków ochrony. Medycyna nienawidzi polityki, musimy konsultować się z lekarzami, a nie z politykami.
No, to już jesteśmy w naszym polskim piekle. Ten specjalista mówi jeszcze, że wybory w takim stanie umysłu – przerażenia i lęku o zdrowie najbliższych – są nieludzkie. Niektórych chorych okrada się z fachowej szpitalnej opieki, by nie „zakorkować” oddziałów jednoimiennych. Inny ekspert apeluje, aby dziesiątek, ba, setek zarażonych i chorych nie okradać z demokracji.
Spłaszczenie. To określenie robi zawrotną karierę. Obyśmy tylko logicznego myślenia nie spłaszczali… Krąży fama (tylko nie mówcie famie, że jest głupi – to ze starego dowcipu), że tzw. dyplomacja maseczkowa równa się zwiększanie strefy wpływów Chin na świecie. Ach, już mało kto chce przypominać te tony maseczek z samolotu „Antonow”, które nie mają potrzebnych atestów i służba zdrowia też nie ma - z nich żadnego pożytku.
A propos słów – epitetów naszej przedwyborczej karuzeli, używanych przez prawników, konstytucjonalistów, parlamentarzystów i innych polityków, w tym kandydatów na prezydenta RP: gra o tron, tragikomiczna usługa pocztowa, łżewybory, farsa, matrix, Orwellowski kraj, matnia, festiwal korupcji, polityczni dresiarze, ferajna z Nowogrodzkiej itd.
A to głos trzech samorządowców. Jacków: Prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak mówi mediom, że to erzac, a nie wybory. Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski: - Rząd skupia się na rozwalaniu państwa; może urny wyborcze dostarczyć razem z innymi (urnami)?! Prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk: - Dlaczego mam Poczcie Polskiej przekazać nazwiska wyborców, ja mam chronić dane osobowe moich mieszkańców. Stoimy na straży prawa, a nazywa się nas rebeliantami.
Ludzie się oburzają: - Już raz były czasy słusznie minione. Słusznie. Głosowanie w celofanie nie przekonuje Polaków. Gdzie szukać osławionych pakietów wyborczych „Sasin +” – pod wycieraczką, w windzie, w ogrodzie, w budzie Azora – pytają wkurzeni. – Nie mamy podstaw, aby zaufać rządzącym, że coś jest bezpieczne, skoro karty wyborcze fruwają po ulicach naszych miast. A może Prezydenta mamy sobie kupić na Allegro? To pytanie krąży w naszych telefonach komórkowych. Podobnie, jak to: „Rozmawiają” gołębie pocztowe. Kiedy dostaniemy hasło do startu, bo mamy mętlik w głowie?
Na przygotowanie niespotykanej dotąd kampanii pocztowej (nie mylić z kampanią wyborczą) idą grube miliony. Oczywiście, naszych – podatników – pieniędzy. Kto za to zapłaci, lecz – nie NBP ale – poniesieniem odpowiedzialności? – zadaje pytanie poirytowany jeden suweren. A inny dziwi się: - Czy te wybory na Prezydenta Pocztowego – to będą ważne?
Właśnie: Jaka będzie – to już poważne obiekcje ekspertów – legitymizacja wybranego Prezydenta. Czy naród będzie się z nim liczył, a czy – zagranica? Wystarczy przecież, że już nie liczy się z nim szef rządzących.
Byli premierzy zadają publiczne pytania i uświadamiają Polaków: „Czy to uzbrojony rycerz na białym koniu czy raczej błędny rycerz”, „Czy chcemy być pożytecznymi idiotami?”. Znany działacz komunistycznej opozycji: - Potrzeba tak niewiele: trochę charakteru i sumienia, aby wprowadzić stan klęski żywiołowej.
Po 10 maja 2020 roku – dniu wyborów, które miały być, ale się nie odbyły – jest jeszcze gorzej. Dwaj panowie Jarosławowie ponad głowami Polaków przekładają termin. Czy to znowu będzie wielka fikcja i przygotowywanie oszustwa wyborczego – zastanawiają się przedstawiciele opozycji różnych opcji.
Państwo w ruinie – teraz to fakt a nie figura retoryczna, podkreślają. Widać na każdym kroku, choćby w Sądzie Najwyższym, który z trudem wybiera nowego prezesa. A Małgorzata Gersdorf, po opuszczeniu urzędu I-ego Prezesa SN, powiedziała dziennikarzom, że wolne sądy są w wolnych ludziach.
Kandydaci na Prezydenta nie odpuszczają. Szymon Hołownia: - Czy ten kołowrót tricków zaczyna się od nowa? Władysław Kosiniak-Kamysz: - Potrzebna jest nowa frakcja w Sejmie: frakcja zdrowego rozsądku. Małgorzata Kidawa-Błońska: - Żeby każdy Polak czuł się dobrze w Polsce”.
Jeden z politologów na szlaku teraźniejszych epitetów, wykuwa jeszcze jeden: Widmo wybory. Państwo teoretyczne, to i wybory teoretyczne – kpią rodacy. I martwią się: Obyśmy tylko utrzymali porozumienie. Porozumienie z rozumem! Wówczas nikt nas nie wygumkuje, sorry – nie wymaże.
Małgorzata Garbacz
Zdrowy dystans… (26 kwietnia 2020)
Na najwyższym poziomie społecznego życia, papież Franciszek ubolewa, że opanowuje nas wirus obojętnego egoizmu. Na polskim podwórku, ktoś rozsyła sms-a: „Ludzi dobrej woli jest znacznie więcej
niż ludzi dobrej zmiany”. Jakież to swojskie!
Prof. Wojciech Eichelberger, psycholog i pisarz mówi w telewizji i pisze na swojej www: - Nowym kierunkiem powinna zostać walka o dobrostan człowieka, rozumiana jako ugoda z planetą. Wysoki
diapazon rozważań trafia do garstki inteligentów. Reszta – to raczej zaciśnięte dłonie tych, co toczą walkę o przetrwanie: miejsce pracy, pieniądze na życie, postojowe i kredyt dla
przedsiębiorców. Profesor retorycznie pyta, czy ktoś zarządza światowym kryzysem? Czy po pandemii rozsieją się nieusuwalni autokraci?W Polsce znamy już odpowiedź na ostatnie pytanie… Etyk, prof.
Magdalena Środa bez ogródek mówi, że nasza władza wykorzystuje epidemiczną sytuację do ograniczania wolności obywateli; to gigantyczna samowola. No, to już jesteśmy na wyborczym poletku. Prof.
Tomasz Grodzki, marszałek Senatu dążenia rządu do przeprowadzenia wyborów nazywa „serwowaniem nam hazardu medycznego”, a w orędziu, 24 kwietnia, odnosi się do „niepohamowanej żądzy
władzy”.
Niektórzy rodacy mają jeszcze siłę żartować: „Dokonałem wyboru, we wszystkie dni majowe nie wychodzę z domu”, „Często wbrew naturze, dno bywa na górze”, „Politycy kichają na wyborców, a Polacy
kichają już na wszystko”.
Dla wiadomego prezesa przed świętami Wielkanocnymi, specjalnie otwierają się bramy cmentarza na Powązkach (och, to nie aluzja). Polacy kipią ze złości; krąży dowcip: „Może niech zajedzie limuzyną
pod Dom Pomocy Społecznej i zobaczy, jak chorują i cierpią odizolowani seniorzy?!”
Kiedy już wiadomo, że Poczta Polska ma stać się realizatorem wyborów na Prezydenta RP (już samo zestawienie tych instytucji jest kuriozalne), ludzie piszą, że minister Łukasz Szumowski, który
rekomendował wybory korespondencyjne z „lekarza stał się politykiem”. I nadal dowcipami dodają sobie animuszu: „10 maja możecie mi nawrzucać. Skrzynka pocztowa”; „A może wybory za pomocą maszyny
do totolotka lub w formie zdrapki?!”. W sieci mnoży się krytyka, jak to poczta nakazuje zmieniać skrzynki na zgodne ze standardami unijnymi, zamykane na kluczyki lub na kłódki. Tylko „na usta
Polaków nie uda się założyć kłódek!”. Skrzynki mają być bezpieczne. Ale wybory – niekoniecznie.
I jeszcze „Śledztwa, jak pokoje, też już są na godziny”, to mem rozsyłany po umorzeniu (w ciągu trzech godzin) tego w kwestiach wyborczych.
Zostańmy w domu, lecz nie tak, jak w reklamie żółw w bezrozumnej skorupie. Mądrzy ludzie na świecie, także polscy uczeni i myśliciele, apelują, by nie umacniać wrogich sobie plemion. Uwierzmy im, tu oszustwa nie ma.
Małgorzata Garbacz
„Zdrowajki” – ku pokrzepieniu (6 kwietnia 2020)
- « poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- …
- 125
- następna »