Żartobliwie ujmując sprawę, mogę powiedzieć, że w zależności od potrzeb: rano pracuję nad publikacją na temat wykorzystania biopaliw, później zastanawiam się nad wytwórstwem produktów
regionalnych, a równolegle analizuję problemy przedsiębiorczości. Spektrum zagadnień do opracowania jest duże. Teraz np. zajmujemy się tematami dotyczącymi koronawirusa SARS-CoV-2. Mam na ten
temat swoje przemyślenia.
W naszej pracy naukowej próbujemy także znaleźć nowe sposoby wykorzystania nienadającej się już do spożycia żywności lub odpadów produkcyjnych. Między innymi szukamy rozwiązań na przekształcanie
tych produktów w biogaz lub zużycie ich do produkcji innych cennych chemicznych substancji. Ten trend zwany gospodarką w obiegu zamkniętym jest perspektywą dla ochrony planety, dla zmniejszenia
zanieczyszczenia naszego środowiska.
Między innymi wspólnie z doktorantkami uczestniczymy w projekcie Dolnośląski Festiwal Nauki. Tam podczas spotkań z uczestnikami poruszamy wiele tematów. Gdy opowiadaliśmy o segregacji odpadów, w
praktyce uczyliśmy jak właściwie zidentyfikować odpad i przyporządkować go do określonego zestawu w procesie recyklingu.
Prowadziłam zajęcia z przedmiotu Wybrane zagadnienia z ochrony środowiska. Często ze studentami dyskutowaliśmy jak wykorzystać zużyte produkty, jak je przetworzyć, aby miały jeszcze „drugie
życie”.
Do prac badawczych zawsze staram się zaangażować studentów. Poznając w praktyce procesy, zjawiska, łatwiej im zrozumieć i zapamiętać edukacyjne programowe treści. Na przykład na zajęciach
dotyczących przetwórstwa owoców i warzyw produkujemy oleje z nasion sezamu, dyni, słonecznika. Jednocześnie powstają duże ilości produktów ubocznych, tzw. makuchów, bogatych w składniki odżywcze.
I pewnego razu, studentka studiów inżynierskich Ola Koniec zaproponowała ciekawe rozwiązanie wykorzystujące makuchy – wymyśliła smakowe batony. Ustaliła cechy batonów i zbadała preferencje
produktu oczekiwanego przez studentów. W perspektywie, dzięki współpracy z przedsiębiorcami jej receptura może będzie wykorzystana w produkcji i cel zagospodarowania „odpadów” będzie
zrealizowany.
W naszej rozmowie kilkukrotnie Pani wspominała, że brakuje nam na uczelni systemu do tworzenia kreatywnych zespołów. Może podczas DFN udałoby się zorganizować spotkanie przedstawicieli
różnych branż i obserwować, jak oni „iskrzą” szukając rozwiązań na zaproponowany temat.
Tak właśnie często prowadzę zajęcia ze studentami. Chcę, aby zrozumieli, po co się coś robi, czemu to służy.
Jestem człowiekiem lubiącym pracować zespołowo. W nauce – jak w orkiestrze, potrzebny jest dyrygent. Jednak, aby stworzyć dzieło, potrzebni są wyspecjalizowani muzycy, potrzebni są także
soliści. Jeśli każdy będzie chciał zawładnąć sceną i ciągle być solistą, to będziemy mieli chaos, a nie wymarzony efekt. Każdy ma swój czas.
Kultowy film, kultowa książka to dla Pani...
Jestem wielbicielką filmów Stanisława Barei, odpowiada mi ich stylistyka prezentująca absurdy rzeczywistości.
Ulubioną książką natomiast jest „Mały książę” autorstwa Antoide De Saint-Exupery-ego. To ponadczasowa baśń, historia, refleksja, metafora życia,
opowieść o przyjaźni i miłości, o wadze posiadania przedmiotów. Uroku książce dodają cenne cytaty, godne zapamiętania, mogące być życiowym mottem. Polecam, to lektura doskonała dla każdego,
niezależnie od wieku, chociaż nie daje się przeczytać przy jednym podejściu.
Pani pozanaukowa pasja to…
Naukowiec nie może żyć bez pasji, gdyż jest to niezwykle istotny obszar, mający ogromne znaczenie dla jakości życia. Dla mnie to… podróże i wszelkie
rękodzieło np. dzierganie na drutach, szydełkiem i na maszynie dziewiarskiej, szycie oraz ostatnio tkactwo. Dużo podróżuję i staram się łączyć obie pasje, bo one są takim moim azylem. Wspomagam
też akcje charytatywne, np. „na kilogramy” przygotowuję czapki dziecięce, dostarczane później do potrzebujących.
Pokazujemy prywatną twarz naukowców. Proszę nam opowiedzieć o swojej podróży życia – wymarzonej, zrealizowanej.
Mam to szczęście, że mój mąż jest świetnym organizatorem wyjazdów – działa na zasadzie prywatnego biura podróży. Kiedy dostrzega moje zmęczenie, mówi:
jedziemy! Znam destynację, ale nie wiem, co będę zwiedzać, gdzie będziemy nocować, jak dojedziemy. Mnie wystarczy, że do bagażu dołożę komputer, druty i włóczkę, i mogę ruszać. Właśnie teraz w
marcu/kwietniu powinnam wracać z podróży do Japonii, przygotowywanej prawie przez dwa lata. Epidemia wirusowa pokrzyżowała nam plany. Wierzę, że jeszcze tam pojedziemy. Marzę także o wizycie w
Australii i na Nowej Zelandii. Ma to związek z produkcją tam specjalnych włóczek :) . Chciałabym w naturze zobaczyć owieczki merynosowe. Bo wizytę w Peru i Boliwii oraz spotkanie z
alpakami i wikuniami mam już zaliczone.
Chciałaby Pani, aby świat ją zapamiętał z…
Myślę, że z poprawiania świata już jestem znana (śmiech). Bardzo irytuję się, kiedy słyszę słowa: „zawsze tak było”, „tego nie da się zrobić”. Marzę o tworzeniu specjalnych grup zajmujących się
konkretnym problemem, a teraz dzięki reformie szkolnictwa wyższego, rozdzieleniu dydaktyki i pracy naukowej gdy zmieniła się funkcja katedr, takie możliwości istnieją. Jeśli uda nam się
zrealizować projekt BioInLab to mam nadzieję, że to będzie mój cenny wkład w rozwój świata i właśnie z pracy nad nim będę zapamiętana.
Projekt BioInLab. Co to jest?
Projekt ten to nowe bioekonomiczne laboratorium usługowe. Zauważyliśmy, że istnieją laboratoria wyposażone w interesujący sprzęt, ale brakuje im naukowego zaplecza, aby optymalnie wykorzystywać
jego możliwości. Mamy na uczelni kadrę ekonomiczną i technologiczną, moglibyśmy więc pracować już na etapie funkcjonalnym. I tak mamy zamiar działać. Założeniem projektu jest kontakt z
przedsiębiorcami od momentu pomysłu na biznes. Pomagamy im pozyskiwać środki na rozwój, na testy i opracowanie technologii, a na końcu na wdrożenie. Chcemy uczestniczyć w każdej fazie tego
procesu, bo wierzymy, że mamy do tego zaangażowaną wysoko wykwalifikowaną kadrę i laboratorium badawcze, docelowo wyspecjalizowane i wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt.
Na etapie planowania zaprosiliśmy do współpracy blisko 20 firm oraz naszych absolwentów i zapytaliśmy, jakie urządzenia są im potrzebne, jakie badania chcieliby u nas zamówić. Z tych spotkań
wyłoniły się nam tematy dotyczące bioproduktów, bioodpadów i zdrowej żywności. Mamy nadzieję na to, że nasi absolwenci wrócą do nas ze swoimi pomysłami i będą je rozwijać z nami w BioInLab.
Marzy mi się taka współpraca z absolwentami, jak to ma miejsce w uczelniach amerykańskich…
Nasze laboratorium będziemy urządzać w budynku K, gdzie kiedyś była kotłownia uczelni. To architektonicznie bardzo interesujący obiekt. Otrzymaliśmy dotację na remont i zakup aparatury
badawczej. Tu należą się wielkie podziękowania dla moich koleżanek i kolegów, wtedy jeszcze Wydziału Inżynieryjno-Ekonomicznego, którzy pomagali mi w przygotowaniu wniosku. Dziękuję także
dyrektor Centrum Zarządzania Projektami Ani Plucie, która wraz z zespołem CZP wspiera nasz projekt. Właśnie zakończyliśmy przetarg na firmę budowlaną. Sporo pracy przed nami, zwłaszcza
pozyskiwanie kontraktów z firmami, od tego zależy przyszłość BioInLab. Więc działamy!
Rozmowę przeprowadziły: Tamara Chorążyczewska i Lucyna Wasylina