Marketing może szkodzić światu?
Data opublikowania:
17.07.2020
| aktualizacja:
06.08.2020
Jest Pan autorem takich publikacji jak „Marketing w dobie światowego kryzysu gospodarczego” czy „O niektórych argumentach krytyki marketingu jako dyscypliny nauki – polemicznie”.
Kryzys w USA, który z racji globalizacji przelał się na cały świat, pokazał, że marketing można wykorzystywać do nieodpowiedzialnych celów.
Czy zatem kryzys amerykański nie otworzył oczu specjalistom od zarządzania marketingowego, nie pobudził do konstruktywnej krytyki?
To fragment wywiadu z profesorem dr hab. Leszkiem Tadeuszem Jerzym Żabińskim, absolwentem naszej uczelni, członkiem Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów,
niezależnego organu doradczego rządu w sprawach polityki gospodarczej. Radę powołano w 1994 roku z inicjatywy Wiceprezesa Rady Ministrów profesora Grzegorza Kołodko.
Profesor zmarł w 2016 roku. Jednak słowa mądrych ludzi są uniwersalne.
Czy nie odpowiada w tej rozmowie także na nasze współczesne pytania?
Okazało się, że kryzys lat 20. XX wieku miał cały szereg podobnych czynników do kryzysu amerykanskiego, np. zróżnicowanie dochodowe w różnych warstwach
społecznych i grupach. Ale nie tylko. To wówczas powstała ciekawa koncepcja mówiąca o tym, jak powinien wyglądać marketing w czasie kryzysu, przedstawiająca sposoby działania przedsiębiorstwa w
tym czasie.
Rozmowę przeprowadzono w 2014 roku. Rozmawiała Tamara Chorążyczewska.
Zapraszamy do lektury całego wywiadu z profesorem Żabińskim
na stronie.
Czy zatem kryzys amerykański nie otworzył oczu specjalistom od zarządzania marketingowego, nie pobudził do konstruktywnej krytyki?
Jest Pan autorem takich publikacji jak „Marketing w dobie światowego kryzysu gospodarczego” czy „O niektórych argumentach krytyki marketingu jako
dyscypliny nauki – polemicznie”. To głosy krytyczne dotyczące zarządzania marketingowego?
Ujmę to tak. Ci z naukowców, którzy do koncepcji podchodzą krytycznie, w znaczeniu dogłębnej analizy, dostrzegają plusy i minusy każdego rozwiązania zgodnie z
tezą, że na tym świecie nie ma niczego doskonałego. Widzieli od początku, że w tej koncepcji są liczne negatywne strony.
Podobnie było z inną bardzo modną koncepcją, tu już bardziej z zakresu zarządzania, z zarządzania poprzez wartość dla akcjonariuszy. Głosiła ona, że z jednej
strony należy ze wszystkich źródeł pozyskiwać akcjonariuszy – co jest słuszne, bo nawet największe firmy światowe nie mogą samodzielnie uruchomić wielu projektów, są na to potrzebne środki od
akcjonariuszy, ale jednocześnie obiecywano akcjonariuszom szybkie zwroty. Wobec czego zaczęli oni wywierać naciski, chcąc uzyskać obiecane szybkie zyski z zainwestowanego kapitału. Jest to
bardzo widoczne w sferze farmaceutycznej, gdzie inwestuje się ogromne pieniądze w nowe leki, badania są bardzo drogie, robi się je błyskawicznie, szybko wdraża się nowy lek. Tymczasem w
wyniku tych działań klient może być mocno zagrożony.
Na ten kryzys nałożył się cały splot działań.
Jeszcze przed rozpoczęciem mojego rektorowania miałem okazję wygłosić na ten temat wykład inauguracyjny. Próbowałem na podstawie różnych opracowań naświetlić
przyczyny kryzysu amerykańskiego w kontekście marketingu i wdrożonych innowacji. Okazało się wtedy, że kryzys lat 20. XX wieku miał cały szereg podobnych czynników, np. zróżnicowanie
dochodowe w różnych warstwach społecznych i grupach. Ale nie tylko. Tu nie bez znaczenia był problem relacji Chin i USA. Chiny dawały niejako na kredyt USA możliwość rozwoju. Tak więc było tu
wiele wątków. Wówczas powstała ciekawa koncepcja mówiąca o tym, jak powinien wyglądać marketing w czasie kryzysu, przedstawiająca sposoby działania przedsiębiorstwa w tym czasie.