Moim zdaniem rolą Stowarzyszenia jest umożliwić absolwentom wspólne podejście do niektórych tematów. Kiedyś, w moim powitalnym przemówieniu do nowych absolwentów tak to ująłem: „Czasami Alma Mater potrzebuje pomocy od swoich dorosłych już dzieci, czyli absolwentów różnych roczników. Ich doświadczenia i umiejętności mogą przydać się na starcie najmłodszym wychowankom naszej uczelni”.
Które z zadań wymienionych w misji Stowarzyszenia zwróciły twoją uwagę, są najcenniejsze?
Najważniejsze jest, aby dobrze mówić o uczelni, czyli być szczególnym jej ambasadorem. Uniwersytet miał i wciąż ma zasięg ogólnokrajowy. Studiowałem na Wydziale Inżynieryjno-Ekonomicznym i tam było to szczególnie widoczne –łączenie umiejętności inżyniera z wiedzą ekonomisty.
Być ambasadorem, dawać dobre świadectwo – to jeden aspekt misji. A kolejne?
To możliwość wymieniania się doświadczeniami podczas formalnych –ale także koleżeńskich – spotkań. Więzi koleżeńskie zawiązuje się tak naprawdę tylko w młodym wieku, ponieważ wtedy jeszcze nie ma interesów, które dominują w dorosłym życiu. Moim zdaniem, młodość kończy się wraz z okresem studiów i zawiązane podczas tego czasu więzi są najsilniejsze.
Ale też uczelnia nie kryje potrzeby stałych relacji z absolwentami – zabiega o dobre miejsca praktyk i staży dla swoich studentów czy pomoc w pisaniu prac na każdym etapie kształcenia. Zawsze wtedy potrzebny jest kontakt z biznesem.
Jakie są twoje plany jako prezesa Stowarzyszenia?
Podczas ostatniego spotkania Komitetu Honorowego Absolwentów Zjazdu z okazji 70-lecia uczelni, jeden z członków tego Komitetu, Maciej Mielczarski, zgłosił pomysł zinstytucjonalizowania funkcji Honorowego Ambasadora Uczelni. Zaproponował, by powołać Kapitułę, która będzie nadawać taki tytuł. W każdej niemal miejscowości w kraju mamy naszych wychowanków, którzy potrafią „sprzedać” najnowsze informacje o uczelni: co się na niej dzieje, jak się zmienia i jakie otwiera perspektywy na przyszłość. Zamierzamy ich odnaleźć i zaproponować taki tytuł (z pewnością będzie dla nich zaszczytem), zachęcając równocześnie do sławienia imienia uczelni.
W ankiecie dla absolwentów, z okazji 70-lecia, jest mnóstwo pytań dotyczących satysfakcji: z pracy, kariery zawodowej, osobistego rozwoju, z rodziny i z życia w ogóle. Pytania wiążą się z zadowoleniem, którego podwaliny były na studiach – twoich na Wydziale IEP, moich – na ZI (Zarządzania i Informatyki), innych – na ich kierunkach…
Decyzję o studiowaniu na Wydziale IEP podjąłem dwa lata przed maturą, za namową kolegów-studentów, którzy w ramach swoistej akcji informacyjnej pojawili się w Technikum Chemicznym w Brzegu Dolnym i zachęcali do studiowania na ówczesnej WSE. Pamiętam jak dziś słowa Piotrka Krzyszpina (absolwent 1967 roku): „Ten wydział to wydział dyrektorów, bowiem wielu z absolwentów na takie prestiżowe stanowisko awansowało; to też wydział, który nauczy nie tylko wiedzy ekonomiczno-menedżerskiej, ale pozwoli zrozumieć techniczną stronę procesu produkcyjnego”. Były to prorocze słowa, gdyż w czasie pracy zawodowej miałem olbrzymią satysfakcję z kontaktów z absolwentami politechnik i z wziętymi ekonomistami. Uważam, że gdybym nie był absolwentem właśnie tego wydziału, takiej satysfakcji bym nie zaznał. Wiele moich koleżanek i wielu kolegów może to samo powiedzieć o swojej karierze zawodowej. Osiągnęli bowiem zauważalny dorobek materialny (mamy kilku „milionerów”, którzy dorobili się ciężką pracą, bo uczelnia ich do tego przygotowała!). Naszym młodszym kolegom-absolwentom przypominam każdorazowo, że na tej uczelni obowiązuje zasada: „Jak Ci pomóc?”, a nie: „Jak Cię zniszczyć?”.
Przed nami „głębszy połów” takich ambasadorów, którzy już są wsparciem dla uczelni. To ważne – spożytkowanie dobrych chęci i kompetencji, zwłaszcza obecnie, gdy kończy się masowy nabór na studia. Będą promowani absolwenci szkół średnich z wysokimi wynikami, ponieważ oni umożliwią uczelni pozyskanie wartościowych grantów. Zależy nam, aby maturzyści uświadomili sobie, że skończenie tej właśnie uczelni daje w życiu szczególny plus. Marzy mi się, aby ci ambasadorowie byli zaczynem, wokół którego „narośnie” cała struktura kryształu.
Godna reprezentacja z korzyścią dla obu stron… Jak do tych pereł Stowarzyszenie zamierza docierać?
Należy stworzyć porządną bazę adresową naszych absolwentów (nasz rocznik – 1970 – już takową ma). Warto też zbudować system promocji, którego istotą będzie pokazanie indywidualnych karier i sukcesów, w ogóle losów absolwentów. Poziom wykształcenia mierzony standardowymi wskaźnikami – jak ostatnio w rankingu „Perspektyw” (nasza UE na 35 miejscu w kraju) – to jedno. Czy to wysoka pozycja – nie mnie oceniać. Indywidualne losy „dzieci uczelni” – to drugie, moim zdaniem dużo ważniejsze, łatwiej trafia do wyobraźni konkretnych ludzi; tych, którzy są – lub dzięki tym informacjom będą –naszymi absolwentami.
Jednak te wyróżniki są dużego kalibru: efektywność i potencjał naukowy, sytuacja absolwentów na rynku pracy, umiędzynarodowienie studiów, prestiż, warunki kształcenia i innowacyjność. O prestiżu właśnie rozmawiamy.
Pokazywanie losów absolwentów wymaga szczególnego podejścia. Jeśli ktoś przyznaje się do nietuzinkowej kariery, tym samym, sławi uczelnię – jest to bowiem i jej owoc, oczywiście, obok kreatywności, pracowitości i innych osobistych talentów absolwenta. Losy absolwentów to najdoskonalsza promocja uczelni, o wiele skuteczniejsza od rankingów, statystyk, certyfikatów. Liczą się również kariery lokalne, regionalne, niekoniecznie więc te o światowym wymiarze. Chociaż mamy również wiele przykładów na sukcesy w zarządzaniu wielkimi korporacjami. Choćby aktualna Kanclerz naszej uczelni przez wiele lat była członkiem zarządu dużej międzynarodowej firmy działającej we Wrocławiu, inna nasza absolwentka kieruje polskim odziałem Google, jeszcze inny absolwent zrobił niebanalną karierę na międzynarodowym rynku finansowym. Dodałbym jeszcze sukcesy sportowe. Na przykład, w naszym Komitecie Honorowym obchodów 70-lecia jest Renata Mauer-Różańska, mistrzyni olimpijska. I nasza absolwentka!
Skonstruowanie „mechanizmu wyłuskiwania” nie jest łatwe. Najpierw warto zdefiniować „życie ciekawe zawodowo i społecznie”.
Metoda wszak znana: organizowanie różnego rodzaju zjazdów i spotkań, co Stowarzyszeniu dobrze udaje się robić. Zaczynem może być wspomniany już Komitet Honorowy Zjazdu 70-lecia uczelni. Wiem, że niektórzy jego członkowie z powagą podeszli do zaszczytu powołania w skład tego Komitetu i przymierzają się do działań „na chwałę UE”. Metodą „wyłuskiwania” mogą być również organizowane przez niektóre roczniki, spotkania i zjazdy absolwentów. Propagatorem tej idei może być uczelniany „Portal” – niech dociera do jak największej liczby absolwentów oraz innych czytelników. Efekty zależą od konkretnych ludzi, ich pomysłowości, zapału, determinacji, konsekwencji, czyli całej gamy elementów sprawnego działania.
„Portal” ma wyłącznie wersję internetową, więc jego promocja głównie na tej płaszczyźnie może być realizowana. Uczelnia ma 70 lat; zatem jest w wieku seniorskim, choć ciągle pełna werwy!
Obchody jubileuszu organizowane przez władze uczelni koncentrują się na podniosłych uroczystościach. 2 marca 2017 r. odbyła się wielka gala w Narodowym Forum Muzyki, z nadaniem tytułu honoris causa i odznaczeniami dla pracowników. To jest ten oficjalno-instytucjonalny wymiar. Stowarzyszeniu udało się do Forum ściągnąć wielu absolwentów, „na zachętę” zapewniono udział wicepremiera i innych prominentnych przedstawicieli środowiska ekonomiczno-menedżerskiego, przedstawicieli lokalnych władz, a także zaproponowano ciekawy program artystyczny. Zachęcaliśmy: „Przyjdź na to Święto Uczelni, weź udział w naszym, koleżeńskim spotkaniu”. Te starania Stowarzyszenia, podjęte przez obecnego rektora – prof. Andrzeja Kaletę, wtedy jeszcze występującego w roli prezesa Stowarzyszenia (mojego poprzednika), służyły przygotowywaniu marcowej, a teraz – wrześniowej uroczystości.
Spotykamy się zatem po wakacjach, 22 września, na Zjeździe, a wieczorem na Balu Absolwentów…
Zjazd ma bardzo uroczysty scenariusz – z Rektorem i Senatem uczelni, czyli majestatem władzy, co lubią i cenią absolwenci. Będzie też wykład, ale w Stowarzyszeniu zastanawiamy się jeszcze, czy wygłosi go nasz najmłodszy, belwederski profesor, czy też nasz absolwent z wielką karierą światową. A wieczorem – bankiet. Wybieram się z małżonką (ona też ukończyła naszą uczelnię, podobnie jak młodszy syn). Cieszę się na spotkanie z wieloma kolegami. Nasz rocznik jest szczególny, bo od wielu lat spotyka się regularnie. W zeszłym roku mieliśmy spotkanie w Karpaczu, w tym roku, w maju – w Polanicy. Było nas 60 osób spośród 128, którzy ukończyli studia!
Jak dzielisz czas pomiędzy Stowarzyszeniem, któremu prezesujesz od półtora roku, i pszczelarstwem – twoją pasją od wielu lat?
Zapewne gdybym mieszkał teraz we Wrocławiu, byłoby lepiej, ale mieszkam w Otmuchowie. Mam piękną pasiekę (nazywa się „Lato Kwiatów”), która pochłania mi trochę czasu. Na uczelni bywam jednak często, a teraz – przed uroczystościami 70-lecia – tym bardziej. Moja pasja ma źródło jeszcze w młodzieńczych upodobaniach przyrody. Ujawniła się, czy raczej – pozwoliliśmy się jej ujawnić – dopiero na emeryturze: na ojcowiźnie żony postawiliśmy siedem lat temu pasiekę. Mój starszy syn jest z przekonań całkowicie „zielony” i w tym kierunku lokuje swoją aktywność społeczną. Drugi syn przy mnie „złapał bakcyla” pszczelarstwa i prowadzi własną pasiekę.
O, to słodki akcent na koniec naszej rozmowy przy kawie.
Jak najbardziej, bo najlepsza jest kawa z miodem!
______________________________________________________________________________________________________
Tadeusz Szymczak jest absolwentem Wydziału Inżynieryjno-Ekonomicznego Przemysłu AE w roku 1970.
Pracował na uczelni jako asystent, następnie objął stanowisko wiceprezesa w WSS „Społem”. Wygrał konkurs i zarządzał pięcioma hotelami Orbis we Wrocławiu, w kolejnych latach hotelem Wrocław i Monopol, a od 2002 roku aż do zakończenia kariery zawodowej kierował hotelem Monopol.
______________________________________________________________________________________________________