Portal Informacje UE we Wrocławiu

Sztuka codziennością

Data opublikowania: 26.06.2019 | aktualizacja: 26.06.2019



Od odsłonięcia ściany na stołówce minęło już parę miesięcy, myślę, że każdy zdążył wyrobić sobie o niej opinię, a w międzyczasie nowa dziewczyna naszej redakcji - Pingwin - złapała twórcę tego oto dzieła Pawła Mildnera. O czym rozmawiali? Co opowiedziała nam cicha gwiazda naszego UEW? Sprawdźcie sami! 




„Zmalowałeś” ścianę w stołówce naszej uczelni w budynku D. Tworzysz grafiki dla materiałów promocyjnych uczelni. Wiemy, że masz na koncie kilka ilustrowanych książeczek dla dzieci. Nad czym teraz pracujesz?
Zawsze zajmuję się kilkoma różnymi rzeczami równolegle. Jedną z aktualnych jest projektowanie kroju pisma wraz z moim znajomym. Chcemy, żeby wyszło z tego coś całkiem nowego – dlatego jako inspiracje służą nam dość odległe od siebie światy liternictwa deathmetalowego i graffiti. Poza tym jestem w trakcie tworzenia książki obrazkowej dla małych ludzi (tekst, ilustracje, skład publikacji), rysowania psychodelicznego plakatu dla warszawskiego bistro, projektowania strony internetowej z animowanymi ilustracjami oraz prowadzenia warsztatów z ilustracji. Realizuję też we współpracy z wrocławskim Muzeum Architektury ciekawy pomysł: za pomocą tagów, rysunków i kodów QR pokrywamy stojącą przed ich siedzibą budkę tak, żeby przypominała o odwiecznej relacji architektury z tatuażem, jakim jest szeroko pojęte graffiti. Research dla projektu jest przy tym szeroki, od Lascaux po Nowy Jork w latach 70…

…od Lascaux po Nowy Jork w latach 70 – to jakiś szyfr?
(śmiech) Malowidła w grotach francuskiego Lascaux są jednym z najlepiej zachowanych przykładów malarstwa paleolitu, a w Nowym Jorku w wymienionym okresie trwała tak zwana złota era graffiti – jedno czy dwa pokolenia dzieciaków ustaliło wtedy standardy tego, czym ono dziś jest. Obydwa te momenty w historii dzieli jednak o wiele więcej niż dystans czasowy – różne były cele, środki i pozycja społeczna twórców. Pisanie po ścianach to złożone zjawisko społeczne, ma zróżnicowane podłoże i bogatą tradycję, co na co dzień chyba nam lekko umyka.

Z wykształcenia jesteś historykiem sztuki. Ale jak opisałbyś siebie, swoja osobę? Taki autoportret zawodowy Pawła?
Oprócz tego, że pracuję na stanowisku grafik na UEW, jestem również ilustratorem i projektantem graficznym jako freelancer. Spektrum moich zajęć jest dość szerokie, z tego względu czasem jestem art directorem, czasem maluję murale, a czasem piszę książki. Odbyte studia pozwalają mi patrzeć na takie zadania szerzej niż tylko przez pryzmat ładnego efektu (który nie jest dla mnie warunkiem koniecznym). Właściwie to od czasów uniwersyteckich nie używam tego określenia – strasznie zubaża pojmowanie obrazu.
 
Artystów postrzega się na ogół jako chimerycznych indywidualistów. Opowiedz o swoim warsztacie i procesie twórczym.
Mam raczej technokratyczne podejście do tego, co robię, a siebie traktuję bardziej jako projektanta, niż impulsywnego człowieka sztuki tworzącego w artystycznym szale. Oczywiście jest dużo rzeczy, które jarają mnie ze względów czysto estetycznych, ale trzeba to wyważyć. Jest koncept – z niego wynika cała reszta, często także środki plastyczne. Myślę o sobie jako o specjaliście, który o tyle ma w życiu szczęście, że robi to, co go naprawdę interesuje, a równocześnie dostarcza sukcesów, apanaży i ciekawych doświadczeń pobocznych. 
 
Który realizowany dotąd projekt był dla ciebie najtrudniejszy i dlaczego? Który z etapów pracy najmniej lubisz?
To nie jest tak, że nie lubię czegokolwiek, ponieważ tak jak powiedziałem, dla mnie jest to najfajniejsza rzecz na świecie, ale za najtrudniejszą część pracy projektanta uważam myślenie. Efektem mojej pracy ma być coś interesującego z wyglądu, ale także działającego merytorycznie. Za każdą realizacją stoją przemyślenia, szkice i rozmowy z klientami. 
 
Brakuje ci czasem weny?
Umiejętność pracy pod presją czasu i niezależnie od humoru jest tym, co odróżnia profesjonalistę od amatora. Projektowanie jest moją regularną pracą, w której obowiązują mnie umowy i terminy. Mam jednak pod ręką kilka sprawdzonych sposobów na bycie kreatywnym – nie wszystkie z nich to używki (śmiech) i trochę szczęścia. 

Pingwin
WydrukujWyślij do znajomego

ARCHIWALNE NUMERY

Wybrane artykuły z Portalu

zamknij
Nasza strona korzysta z plików cookies. Zachowamy na Twoim komputerze plik cookie, który umożliwi zbieranie podstawowych informacji o Twojej wizycie.
Przeczytaj jak wyłączyć pliki cookiesRozumiem