Don Giovanni - rockman na miarę XVIII w.
Data opublikowania:
14.04.2019
| aktualizacja:
23.04.2019
Jestem wielkim fanem twórczości Mozarta od pierwszego przesłuchania Requiem d-moll. Nie bez znaczenia dla mojego uwielbienia jest także fenomenalny
obraz Amadeusz Miłosza Formana. Ale dopiero Opera Wrocławska pozwoliła mi poczuć faktycznego duch Mozarta, zrozumieć, że był również niezłym kpiarzem i zbereźnikiem.
Jedna z największych oper w historii – Don Giovanni – została u nas wyreżyserowana przez André Hellera-Lopesa, ale zapewne w różnym stopniu za
fenomen tej inscenizacji odpowiadają muzycy. Scenografia robi wrażenie swoją wielkością i pieczołowitością wykonania, a oświetlenie dopełnia znakomitej całości.
Przy oryginalnym tekście i muzyce Mozarta reżyser zdecydował się na sporą dawkę uwspółcześnienia w grze aktorskiej, a także strojach i rekwizytach. Choć takie
zabiegi budzą we mnie zazwyczaj pewne obawy, w tym wypadku właściwie nie były one uzasadnione. Tomasz Rudnicki w tytułowej roli, łącząc klasycznego młodzieńca ze szlacheckiej rodziny, który
zmiękczy serce każdej niewiasty, ze współczesnym bogatym rockmanem robiącym legendarne imprezy, jest niezrównany.
Najważniejsze, że nigdy jeszcze tak bardzo się nie śmiałem i tak dobrze nie bawiłem w jakimkolwiek przybytku o profilu operowym. Podgatunek opera buffa (opera
komiczna) z zaczerpnięciem elementów nadnaturalnych, które to tutaj przy uwspółcześnieniu zostały pięknie zracjonalizowane, pozwala nam miło i kulturalnie spędzić wieczór, oddając się
pierwszorzędnej rozrywce.
Jeżeli tylko chcesz rozpocząć swoją przygodę z operą, z czystym sumieniem mogę polecić Don Giovanniego, który porwie nawet najbardziej zagorzałych
przeciwników tej formy sztuki.
PS W Wielki Czwartek i Wielki Piątek (18–19 kwietnia 2019 r.) w Operze Wrocławskiej jest grany genialny balet do Requiem D-moll Mozarta właśnie, z
elementami tańca współczesnego i jazzu przy zachwycającej dystopijnej oprawie wizualnej. Gorąco polecam!
Zagrajek