Niezmiennie mnie zadziwia i zachwyca zmiana klimatu w trzeciej części spektaklu. Przechodzi z pijackich zabaw, piosenek, żartów – czy to starych (śmieszą dopiero po czwartym razie), czy też nowych – na bazie nastrojów społecznych lub sytuacji geopolitycznej, w klimat bólu egzystencjalnego artysty i niespełnienia. Atmosfera zbudowane przez artystów przepełnia salę, niemal się z niej wylewając, serce łomocze w piersi, oczy wpatrzone tylko w jeden najważniejszy w danym momencie punkt – majstersztyk.
„Ty mnie całowałaś…” – czyli zakochanie w „Leningradzie”
Data opublikowania: 18.12.2018
Niezmiennie mnie zadziwia i zachwyca zmiana klimatu w trzeciej części spektaklu. Przechodzi z pijackich zabaw, piosenek, żartów – czy to starych (śmieszą dopiero po czwartym razie), czy też nowych – na bazie nastrojów społecznych lub sytuacji geopolitycznej, w klimat bólu egzystencjalnego artysty i niespełnienia. Atmosfera zbudowane przez artystów przepełnia salę, niemal się z niej wylewając, serce łomocze w piersi, oczy wpatrzone tylko w jeden najważniejszy w danym momencie punkt – majstersztyk.