Mistrzowski Bułhakow w Teatrze Muzycznym Capitol
Data opublikowania:
18.12.2018
Miewam takie dni, gdy zaczynam się zastanawiać, po co ja idę na niektóre spektakle hmm... nawet po raz piąty. Dobrze, że zawsze w momencie takich rozterek, przychodzę kolejny raz na spektakl, jak
było w przypadku Mistrza i Małgorzaty w Teatrze Muzycznym Capitol, a ten akurat okazuje się naprawdę wyjątkową odsłoną znanego mi już widowiska.
Dzieło Michaiła Bułhakowa wystawiane 25 października 2018 r. można śmiało nazwać festiwalem błędów, pomyłek i problemów technicznych. Wszystko rozpoczęło się od drobnej pomyłki wybitnego i
genialnego Tomasza Wysockiego (Woland), aktora, który właściwie tworzy magie i moc tego spektaklu, filaru podtrzymującego wielkość. “Anuszka już rozlała olej” – usłyszeliśmy z jego ust, zanim
dowiedzieliśmy się, że go chociażby kupiła. I od razu szybka poprawa: “No, ale wcześniej go oczywiście kupiła”.
Lawiny zawsze zaczynają się od małej kuleczki śniegu. I ruszyła: Mariusz Kilian (Bezdomny) zapominający całej zwrotki swojej piosenki, łamiąca się laska magika przy robieniu sztuczek, czy
chusteczka, która powinna odlecieć, a w połowie drogi spada i zaczyna się “czołgać” po ziemi… Mianem kulminacji – spektaklu i pomyłek – można określić moment wjazdu Piłata (Konrad Imiela) na
monumentalnym tronie z drewnianych skrzynek. Przez wysuwaną platformę, która nie zadziałała, cała konstrukcja razem z bohaterem o mały włos nie spadła. Chyba nigdy wcześniej nie bałem się razem z
aktorami o los przedstawienia jak tego dnia.
Pomimo tych wszystkich wpadek, a może i dzięki nim, uświadomiłem sobie, że zasiadłem na widowni tego spektaklu piąty raz, ponieważ musical ów jest niezwykłym majstersztykiem. Przepiękne i
skrajne emocje, jakie wzbudza reżyseria spektaklu, Wojciecha Kościelniaka, są nieporównywalne, a wręcz niespotykane z tymi, które towarzyszyły mi podczas innych spektakli muzycznych. Wszyscy płaczą
na „Królu Lwie”, a ja już piąty raz miałem łzy w oczach podczas śmierci Jeszuy – i przez cudowny obraz, i wybitną muzykę to się raczej nigdy nie zmieni.
Tego dnia zaistniała też inna zmiana w stosunku do poprzednich wystawień. Jeszcze w grudniu przez kontuzję nogi Maciej Maciejewski musiał zastąpić w roli Korowiowa Błażeja Wójcika. Ten ostatni po
okresie rekonwalescencji powrócił, ale już w innej roli – Mistrza. To także mistrzowska zmiana – ta rola nabrała głębi, charakteru i wzbudza autentyczne emocje. Najlepsza obsada od lat!
Wszystko to spowodowało, że właśnie moje piąte spotkanie z Wolandem i spółką było tym najlepszym, ale na pewno nie ostatnim. Jedyną wadą tego spektaklu jest dostępność – wszystkie bilety wyprzedają
się w 20 min. od otwarcia kas na dany miesiąc. Ale jest na to rada, obserwujcie Capitol na
facebooku i gdy tylko pojawi się
info, o której rusza sprzedaż, punktualnie zjawcie się przed monitorami i od pierwszej minuty zaklepujcie jak najlepsze miejsca.
Łukasz Zagrajek, fot. materiały prasoweTeatru Muzycznego Capitol