„Co to znaczy być Katalończykiem?” – pyta Jordi Soler* (El País, El relato catalán) i odpowiada: „Opowiem jak czułem to ja. Moja rodzina pochodzi z Barcelony. Wyemigrowaliśmy do Veracruz (Meksyk),
gdzie bycie Katalończykiem polegało na przestrzeganiu paru reguł: zwracać się do mnie Jordi*, słuchać Joana Manuela Serrata*, śledzić wyniki Barçy, śpiewać Sol solet* i Cargol treu banya, jeść
butifarras*, pić okropne wino z El Penedès oraz rozmawiać po katalońsku; językiem, który w meksykańskiej selwie, gdzie się urodziłem, dodawał nam wyjątkowo egzotycznego charakteru”.
Zapraszamy do lektury artykułu mgr Urszuli Sokolnickiej w
11 numerze PORTALU,
str.83